Obrońcy dwóch podejrzanych o przyczynienie się w grudniu ub.r. do wybuchu gazu w Szczyrku złożyli zażalenia na przedłużenie przez sąd aresztów tymczasowych – podał w poniedziałek bielski sąd okręgowy. Zażalenia rozpatrzy katowicki sąd apelacyjny.
Rzecznik sądu sędzia Jarosław Sablik poinformował, że wpłynęły zażalenia od obu pozostających w areszcie podejrzanych. To Roman D., szef firmy, która zleciła wykonanie przewiertu pod drogą, a także Marcin S., operator wiertnicy. Zdaniem bielskiej prokuratury okręgowej, przewiercenie gazociągu było przyczyną wybuchu gazu i zawalenia się trzykondygnacyjnego domu. Do tragedii doszło 4 grudnia ub.r. Ratownicy znaleźli w gruzach ciała ośmiu ofiar, w tym czworga dzieci.
Bielski sąd okręgowy 8 września postanowił przedłużyć do 3 grudnia areszty tymczasowe.
"Podstawą takiego rozstrzygnięcia była obawa matactwa oraz wysoka kara, która grozi podejrzanym – 12 lat więzienia"
Na wolności przebywa trzeci podejrzany – pomocnik operatora wiertnicy. O jego zwolnienie z aresztu wystąpiła pod koniec sierpnia bielska prokuratura okręgowa, która prowadzi śledztwo.
Trzej mężczyźni zostali zatrzymani 18 grudnia ub.r. Usłyszeli zarzuty z art. 163 kodeksu karnego. Dotyczą one sprowadzenia pożaru i zawalenia się budynku, w wyniku czego śmierć poniosło osiem osób. Po przedstawieniu zarzutów i przesłuchaniu zostali aresztowani.
Bielska prokuratura okręgowa przedstawiła w śledztwie zarzuty także trzem innym osobom, dotyczą one m.in. fałszowania i posługiwania się fałszywą dokumentacją dotyczącą realizacji budowy nitki gazociągu. Mieli także składać fałszywe zeznania. Wobec nich zastosowane zostały wolnościowe środki zapobiegawcze, m.in. dozory policyjne, zakaz opuszczania kraju i poręczenia majątkowe.
Zarzuty dla tych trzech osób nie mają związku z samą katastrofą. Są to pracownicy innej firmy, realizującej inwestycję związaną z rozbudową sieci gazowej. Nie są związani z trzema pierwszymi podejrzanymi. Za składanie fałszywych zeznań grozi do 8 lat więzienia, a za fałszowanie dokumentacji i posługiwanie się nią do 5 lat. (PAP)