Spadek zakażeń nie jest na tyle duży, byśmy mogli czuć się zwolnieni z obostrzeń; w dobie epidemii najgorsze jest masowe przemieszczanie się ludności, stąd zamknięcie hoteli - mówił w piątek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował wcześniej w czwartek, że od 1 lutego zostają otwarte sklepy w galeriach handlowych oraz galerie sztuki i muzea, ale z zachowaniem reżimu sanitarnego; zniesione zostają godziny dla seniora. Zaznaczył, że zasady dotyczące działania restauracji, pubów, hoteli i obiektów sportowych pozostają bez zmian.
Rzecznik MZ podczas piątkowej konferencji prasowej wskazał, że obecne obostrzenia obowiązują do 14 lutego, a przed tym terminem na pewno będzie informacja "jak wygląda sytuacja i z czego, jeżeli będzie taka możliwość, możemy w przypadku obostrzeń zejść".
Andrusiewicz odnosząc się do pytania dotyczącego hoteli zwrócił uwagę, że w tym przypadku chodzi o ograniczenie przemieszczania się ludności. Jak mówił, najgorsze w dobie epidemii jest właśnie masowe przemieszczanie się.
W tym kontekście zwrócił uwagę, że gdy hotele były otwarte, "liczba przemieszczających się osób, mieszających się na parkingach, stacjach benzynowych i ostatecznie w hotelach była tak duża, że możliwość transmisji wirusa zdecydowanie wzrasta".
Rzecznik MZ nawiązał też do zamknięcia stoków narciarskich.
18 stycznia była informacja o odmianie brytyjskiej koronawirusa, którym Brytyjczyk zakaził 27 osób, które wybrały się na narty do Szwajcarii. Jedna osoba zaraziła 27 osób na stoku i w hotelu. To jest świadectwo tego, że nie możemy mówić, że zjeżdżając na nartach jesteśmy bezpieczni; na pewno w drodze do wyciągu, na parkingu spotykamy dziesiątki, jeśli nie setki innych osób
Jeżeli zdecydowalibyśmy się szybko odmrozić te możliwości dotyczące stoków czy hoteli, musielibyśmy się liczyć ze wzmożonym ruchem dużej części naszego społeczeństwa. Biorąc pod uwagę fakt, że nauczanie w klasach od czwartej wzwyż mamy nadal zdalne, istniałaby poważna obawa, że nagle wszystkie dzieci zaczną się uczyć z hoteli, co nie byłoby wskazane w dobie, w której mamy spadek, ale ten spadek nie jest na tyle duży byśmy mogli czuć się zwolnieni z zachowywania obostrzeń