Mecz pełen emocji! Spodek odleciał. Niestety Polska nie zagra w finale

IMG 4433
Kastelik

Szymon Kastelik

18 września 2021

Katowicki Spodek odleciał! Reprezentacja Polski w siatkówce mężczyzn wróciła do swojej świątyni. Cel był tylko jeden: pokonać Słowenię i awansować do finału Mistrzostw Europy 2021.

Wielka siatkówka wróciła do katowickiego Spodka. W 2014 roku ten wyjątkowy obiekt gościł najlepszych siatkarzy na świecie. W tym roku rozgrywany jest w Katowicach finał Mistrzostw Europy, ale przed meczem o złoto najpierw półfinały. W pierwszym z nich reprezentacja Polski zmierzyła się ze Słowenią.

Zanim rozegrano pierwszą piłkę, organizatorzy zaliczyli olbrzymią wpadkę. Zamiast hymnu Słowenii zagrano hymn Serbii. Na szczęście szybko naprawiono tę pomyłkę. 

Pierwszy set zaczął się dobrze dla Słowenii – szybkie dwa punkty. Ale kiedy Bartosz Kurek wszedł w pole zagrywki, udało się Polakom wyrównać 4:4. Słowenia znów odskoczyła na 2 punkty, ale biało-czerwoni dominowali na siatce, dzięki czemu odrobili i w końcu po dobrym serwisie Kochanowskiego i sprytnym ataku Kurka, gospodarzom udało się uciec na 2 punkty. Szybko zrobiło się 11:7 dla Polski. Słoweńcy mieli olbrzymie problemy z naszą zagrywką, zwłaszcza gdy do serwisu podchodzili Kochanowski, Kurek lub Leon. Końcówka seta należała do Wilfredo, który skutecznie przyjmował, atakował, blokował i serwował. Pierwszą część półfinału Polska wygrała do 17.

Drugi set to walka punkt za punkt, aż nagle Słowenia odskoczyła na 3-6. Polska miała problemy w przyjęciu, co zwiastowało nadchodzące problemy. Drużyna prowadzona przez Vitala Heynena jednak nie odpuszczała pogoni i dwukrotnie dogoniła rywali. W dalszej części seta Polacy znów się pogubili i Słoweńcy wygrywali 16:19. Jednak znów nasi siatkarze odrobili stratę, a przy 20:20 Kurek odpalił armatę z zagrywki i nasza reprezentacja wyszła na prowadzenie.

Doszło do gry na przewagę, która był bardzo emocjonująca. Nikt nie chciał odpuścić. Nam nie szło w ataku, a Słoweńcom w serwisie, który regularnie psuli. Zrobiło się gorąco, gdy Polacy znów odpuścili serwis Słoweńców przy wyniku 30:30. Wszyscy myśleli, że był aut, ale ekipa z Bałkanów wzięła challenge. Kamery nie kłamały – piłka zahaczyła o linię boiska. Punkt dla przeciwników, a chwilę później kolejny i to Słowenia wygrała drugiego seta.

O trzeciej części spotkania lepiej zapomnieć. To był chyba najgorszy set Polaków na tym turnieju. Nic im nie wychodziło. Minęła tylko chwila, a Słowenia prowadziła już 5:12. Rywale kontrolowali przebieg spotkania, a nawet przez moment wygrywali już 9 punktami. Ostatecznie wygrali do 16.

Czwarty set był bardzo ważny. Polacy ewidentnie nie potrafili się pozbierać po poprzedniej partii. Słowenia po raz kolejny zaczęła lepiej, ale kibice w Spodku wspierali cały czas polskich siatkarzy, którzy wyrównali do 6:6, a następnie wyszli na prowadzenie 8:6. W końcu zaczął działać blok. Przyjezdni mieli problemy przy odbiorze serwisu. W polskim ataku pojawiły się uderzenia z krótkiej piłki, czego nie widzieliśmy w poprzednich dwóch setach. Po reakcji naszych siatkarzy widać było, że odczuwają ponownie radość z gry. Za pochwałę zasługiwał na pewno Piotr Nowakowski, który dwukrotnie dobrze zaatakował ze środka pola.

Nie wolno zapomnieć, że Słowenia to nie amatorzy. Krok po kroku wracali do gry, aż na tablicy wyników zrobiło się 18:17 dla Polski. A chwilę później 19:19. Słowenia w tym meczu popełniała dużo błędów. Niestety Polska też. Przy 23:23 siatkarz ze Słowenii trafił z serwisu w siatkę. Biało-czerwoni jednak nie wykorzystali piłki setowej i drugi raz w tym meczu byliśmy świadkami przedłużonego seta. Przy kolejnej piłce setowej znów nie daliśmy rady, a przy 25:25 piłka po ataku Słoweńców trafiła w aut. Challenge pokazał, że po bloku Polaków. Rywale stanęli przed szansą awansu do finału. Na szczęście Leon mocnym atakiem z prawej strony wyrównał 26:26. Wilfredo po raz drugi i to znów Polska otrzymała okazję na zakończenie tego seta. "W górę serca, Polska wygra mecz" śpiewali kibice, ale na przeciwnikach nie robiło to żadnego wrażenia. Zdobyli dwa punkty z rzędu i znów mieli piłkę meczową. Na szczęście Kozamernik z serwisu trafił w siatkę. Chwilę później Słowenia otrzymała szansę z trzecią piłką meczową i to "prawie" wykorzystała. Wydawało się, że po skutecznym bloku zdobyli 30-ty punkt, ale doszło do dotknięcia siatki przez jednego ze Słoweńców! 

Emocje sięgały zenitu. Ale to Słowenia cały czas narzucała tempo, a gospodarze musieli gonić. Aż w końcu atak rywali, piłka po polskim bloku wypadła na aut? Oj, nie!  Wszystko zweryfikował bardzo długi challenge. Polska nadal pozostawała w grze!  

Niestety limit szczęścia reprezentacja naszego kraju wykorzystała. Przy 35:36 Słowenia po ostrym ataku z lewej strony zdobyła decydujący, 37 punkt.

Polska przegrywa w półfinale 1:3 i zagra w niedzielę o brązowy medal. 

 

IMG 4430

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

2 o

katowice

Cóż... Bywało lepiej.

PM10: 23.9µg/m3 PM2.5: 19.7µg/m3