Film TVP „Człowiek zbuntowany” może nie powstać. Prezes PiS dowiedział się o przygotowaniach do produkcji i jest wściekły.
Wbrew temu, co się mówi, prezes nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Gdy przeczytał o tym filmie i pokazano mu pierwsze komentarze i szydercze memy, był wściekły. Mówił, że Kurski [Jacek, prezes TVP] chce go ośmieszyć. Był też zły na telewizję, że zwróciła się do Borusewicza, by wystąpił w filmie
Jak twierdzi jedna z osób pracujących w telewizji, Jacek Kurski przekonuje teraz Jarosława Kaczyńskiego, że film nie był jego pomysłem i nigdy by się nie zgodził na "dekonspirację" projektu przed Borusewiczem. Ma o to pretensje do reżyserki Ewy Świecińskiej, która za błąd obwinia jedną ze swoich współpracowniczek - czytamy w artykule GW.
Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz otrzymał maila z zaproszeniem do wypowiedzi, który wysłała w imieniu Ewy Świecińskiej wysłała jedna z współpracownic.
Film dokumentalny o działalności opozycyjnej lat 70. i 80. ukazujący postać Jarosława Kaczyńskiego i jego drogę do polityki. W archiwach Telewizji Polskiej znajdują się liczne materia, dotyczące początków aktywności ówczesnych opozycjonistów, ukazujących ich dziabania antykomunistyczne, represje jakich doznawali i codzienną walkę. Wydarzenia tamtych dni zostaną w filmie skonfrontowane z wypowiedziami Jarosława Kaczyńskiego „dziś” oraz innych ważnych opozycjonistów - świadków historii. Film, w zamyśle autora ma być zbudowany z anegdot, nie z suchych faktów. Przewidziane są zdjęcia dokumentalne i fabularyzowane, a prezentowana w filmie historia skończy się ok. 1990 roku – czytamy w mailu.
Wicemarszałek odpisał jednak: "Szanowna Pani, nie mam żadnej wiedzy o działalności opozycyjnej Jarosława Kaczyńskiego. Poznałem go dopiero w 1988 r. Współpracował ze mną w Gdańsku tylko Lech Kaczyński".
źródło: Gazeta Wyborcza