Fala uderzeniowa po erupcji wulkanu na Tonga dotarła do Polski po 14 godzinach!

Podwodny wulkan Hunga Tonga-Hunga Haʻapai wybuchł w sobotę około 6 rano czasu polskiego. Znajduje się 45 kilometrów od głównej wyspy archipelagu Tonga i tym samym stolicy tego pacyficznego państwa. Wulkan wybuchał już w przeszłości, tworząc małą, wulkaniczną wyspę. Od grudnia zarejestrowano jego zwiększoną aktywność.
W powietrze wzbiła się olbrzymia masa popiołu, która według relacji światowych agencji, przykryła całe Tonga. Król archipelagu został ewakuowany z pałacu. Dlaczego? Otóż w Tonga uderzyło tsunami. Niektórym mieszkańcom archipelagu udało się wrzucić do Internetu nagrania jak woda zalewa wyspy. Aktualnie z Królestwem Tonga nie ma kontaktu, ponieważ według dalszych relacji, nadajniki internetowe na wyspach zostały zalane.
Ostrzeżenie przed tsunami obowiązywało m.in. w Fidżi, Hong-Kongu i USA. W niedzielę rano, według relacji AFP, zagrożenie tsunami minęło.
Do sieci trafił filmik z Fidżi, na którym słychać... falę dźwiękową wywołaną przez erupcję, tzw. sonic boom. Fidżi oddalone jest o 450-500 kilometrów od wulkanu. Ale to nie koniec. Jak informuje IMGW, falę uderzeniową po erupcji zarejestrowały urządzenia badawcze na... Kasprowym Wierchu!
Fala uderzeniowa (ciśnienie powietrza), powstała po wybuchu wulkanu na wyspie Tonga na Pacyfiku, dotarła na Kasprowy Wierch o godzinie 20:23 czasu lokalnego - potwierdziło IMGW.