Trwa proces członków grupy PsychoFans. Niektórzy zawarli układ i współpracują z organami ścigania. Jednym z nich jest Łukasz B. ps. Baluś, który zeznaje bez obecności innych oskarżonych jako "mały świadek koronny". Podczas ostatnich zeznań opowiedział o ataku przywódcy rudzkiej Torcidy - fanatyków Górnika Zabrze.
Do zasadzki na lidera wykorzystano Wiktorie Sz. - miała się umówić na spotkanie z Jarosławem P. ps. Lotek i wystawić go "Psychofansom". Czekali na niego na zewnątrz uzbrojeni w maczety, młotki i pałki.
Dostaliśmy cynk, że za kwadrans będą wychodzić. Podeszliśmy bliżej. Kiedy „Kempek” odebrał wiadomość, że już wychodzą, to ubraliśmy kominiarki i chusty. „Lotek” wyszedł z klatki razem z „Viką”. Nie pamiętam, czy szli razem za rękę, ale poszli w prawo, gdzie była grupa „Lakiego”. Nasi wybiegli i zaczęli go okładać, więc „Lotek” zaczął uciekać w naszą stronę. Przebiegł przez szpaler złożony z maczet i pałek, wszyscy go okładali - zeznawał Baluś.
W końcu udało im się dorwać mężczyznę i katowali go przez kilka minut. Nie zważając na to, że może zginąć.
[CZYTAJ TAKŻE: Zeznania "Balusia" lidera "Psycho Fans". Kradzież flag to największe upokorzenie!]
Podbiegliśmy do niego, a on tam kwiczał, ryczał... kilka osób biło go młotkami po całym ciele. „Lotek” próbował zasłonić głowę rękami. Był w pozycji żółwia. Miałem w ręku rurę, którą uderzałem go po nogach, aż wypadła mi z rąk. W końcu padła komenda, żeby dawać go na pająka, czyli rozciągnąć mu ręce i nogi, żeby inni mogli go okładać, połamać kończyny. Chwyciłem go za nogę, a „Laki” raz go tak p***dolnął tą rurą, że noga zrobiła się kisielowata. On wtedy zemdlał - mówił „Baluś”.
Był listopad 2015 roku. Całą akcję przerwała kobieta, która krzyczała i wzywała policję. Wtedy "Psycho Fansi" zostawili nieprzytomnego przywódcę kiboli Górnika Zabrze i uciekli. Baluś będzie jeszcze zeznawał. Dotychczas opowiedział o 8 z 12 ciążących na nim zarzutach. Dzięki współpracy z organami ścigania liczy na nadzwyczajne złagodzenie kary.