Uduszenie było przyczyną śmierci 11-letniego Piotrka, który w ubiegłym tygodniu zmarł w domu dziecka w Sosnowcu. Podczas przeprowadzonej w czwartek sekcji zwłok w tchawicy dziecka znaleziono pionek do gry planszowej.
Do tragedii doszło w piątek po południu, krótko po powrocie podopiecznych domu dziecka ze szkoły. Gdy Piotrek zaczął się dusić, opiekunowie próbowali udrożnić drogi oddechowe i wezwali pomoc medyczną. Po przyjeździe na miejsce ekipy pogotowia lekarz stwierdził zgon chłopca.
Prokurator zaznaczył, że w ciągu 2-3 dni śledczy powinni otrzymać pisemną opinię biegłego po przeprowadzonej sekcji.
Czytaj także: Nie żyje dziecko. Kto odpowie za jego śmierć?
Prokuratorskie śledztwo prowadzone jest w dwóch kierunkach - pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka i narażenia go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. "Kwestia bezpośredniego przyczynienia się do śmierci dziecka wyjaśniła się po opinii sekcyjnej, ale w dalszym ciągu będziemy badać kwestię nadzoru i opieki nad dzieckiem. W tym zakresie czynności w dalszym ciągu będą podejmowane" - zaznaczył prok. Łukasik.
Do wypadku doszło, gdy Piotrek bawił się z dwoma braćmi, 12- i 4-latkiem, przebywającym razem z nim w tym samym domu dziecka. Starszy brat zaalarmował opiekunów, że Piotrek się dusi, bo połknął klocek. Chłopca próbowali ratować najpierw opiekunowie, a potem wezwana na miejsce ekipa pogotowia. Dziecka nie udało się uratować. "Pionek – teraz już wiemy, że to pionek – był dość głęboko osadzony i nie udało się doprowadzić do udrożnienia układu oddechowego" - powiedział prok. Łukasik.(PAP)