"Kocioł Czarownic" odczaruje oblicze kadry? Murawa będzie gotowa

Mecz polakow na Stadionie Slaskim
Jakub Kuzdzal foto autorzy

Jakub Kużdżał

17 listopada 2020

Nie jest to najlepszy czas dla kadry prowadzonej przez Jerzego Brzęczka. Reprezentacja zagrała jeden z najsłabszych meczów za kadencji obecnego selekcjonera. W środę łatwiej nie będzie, bowiem na Stadionie Śląskim czekają na naszych orłów niezwykle groźni piłkarze Oranje.

Porażka w meczu z Włochami nie byłaby może czymś nadzwyczajnym, gdyby nie styl w jakim ją ponieśliśmy. Drużyna prowadzona przez Jerzego Brzęczka mając w składzie Glika, Bednarka, Krychowiaka, Linettiego i Lewandowskiego została totalnie zdominowana przez zdziesiątkowaną pandemią ekipę Italii.
 

Nie dość powiedzieć, że drużyna nie miała pomysłu na grę. Polacy w przeciągu całego meczu nie potrafili oddać ani jednego celnego strzału na bramkę naszych rywali. Swoją frustrację dodatkowo wyładował na nogach zawodników gospodarzy Jacek Góralski, który wyleciał z boiska osłabiając i tak bardzo słabo wyglądającą w tym spotkaniu naszą reprezentację. 

Pierwsza okazja do zmazania tego fatalnego wspomnienia na szczęście pojawia się już za chwilę. W najbliższą środę nasze orły, po raz kolejny w ostatnich dniach, zawitają na Stadion Śląski.  To właśnie tu, w "Kotle Czarownic" debiut w kadrze zaliczył Kazimierz Deyna. To na tym obiekcie swoją legendę budował Gerard Cieślik, a kibiców wciąż zachwycał Włodzimierz Lubański czy też Euzebiusz Smolarek.

To właśnie na Stadionie Śląskim w 1957 roku zasiadło 100 000 kibiców, by dopingować Biało-Czerwonych w meczu z ZSRR.

Obiekt ten był miejscem wielu pamiętnych bitew piłkarskich, w których biało-czerwoni niesieni dopingiem wielotysięcznej publiczności potrafili przełamywać nawet teoretycznie mocniejszych rywali. Tak było choćby w listopadzie 2007 roku kiedy to po dwóch trafieniach Euzebiusza Smolarka nasza drużyna po raz pierwszy w historii awansowała do finałów Mistrzostw Europy. Wygraną z Belgami oklaskiwało niemal 50 tysięcy widzów. 

Tym razem, ze względu na obostrzenia związane z pandemią koronawirusa, trybuny będą puste. To oczywiście odbiera nieco rangi samemu spotkaniu, ale nie przeszkadza samym zawodnikom, którzy w licznych wypowiedziach podkreślają, że najważniejsze dla nich jest to, że mogą grać. Przeszkodą nie będzie też murawa, co do której w ostatnim czasie zastrzeżenia mieli zawodnicy oraz sam selekcjoner Brzęczek. Po meczu z Ukrainą nawierzchnia na Stadionie Śląskim poddana została kolejnej renowacji. 

W ostatnich dniach prowadziliśmy bardzo intensywne prace na obiekcie. Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, aby stan murawy był jak najlepszy. Jeżeli tylko nie będzie jakiegoś nagłego załamania pogody to myślę, że zawodnicy obu drużyn nie będą mieli powodów do narzekań na stan nawierzchni

- Powiedział nam Dariusz Kozielski, szef firmy odpowiedzialnej za stan boiska na obiekcie w chorzowie. 

Pozostaje mieć tylko nadzieję że zmotywowani ostatnim niepowodzeniem we Włoszech, podopieczni Brzęczka wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności i postawią trudne warunki gościom z Niderlandów. Być może uda się nawiązać do pamiętnego spotkania z 1975 roku gdy do Chorzowa Holandia przyjechała jako aktualny wicemistrz świata. "Oranje" byli wówczas jedną z najlepszych i najpiękniej grających drużyn świata, z wielkim Johanem Cruyffem w składzie. Wtedy ekipa pomarańczowych została rozbita przez Polaków 4:1 po bramkach Laty, Gadochy i dwóch golach Szarmacha. 

Czy i tym razem "Kocioł Czarownic" będzie miejscem, w którym klątwa słabych spotkań zostanie odczarowana? Tego dowiemy się już za nieco ponad 48 godzin.  

Foto: FB Stadion Śląski

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

1 o

katowice

Cóż... Bywało lepiej.

PM10: 20.5µg/m3 PM2.5: 17.7µg/m3