Piast Gliwice przegrał na wyjeździe z FC Rygą 1:2 i przez gorszy bilans bramek na wyjeździe pożegnał się z europejskimi pucharami. Gwóźdź do trumny mistrza Polski wbili byli piłkarze polskiej Ekstraklasy: Deniss Rakels i Kamil Biliński.
Piast Gliwice zagrał wczoraj tak samo, jak dotychczas w lidze czy też w rewanżu z BATE Borysów. Zaczął dobrze. Od szybkiego gola. Ale po jego zdobyciu piłkarze Waldemara Fornalika zapomnieli nagle o tym jak kopać piłkę. Bo inaczej nie można wytłumaczyć tego, że po prostu stanęli na boisku i nie potrafili wykreować żadnej składnej akcji. Natomiast rywal mógł pozwolić sobie na coraz więcej.
I w ten sposób najpierw Petersons strzałem życia pokonał Placha. Ktoś może uznać to za jednorazowy cud, ale wiele w tej akcji pomogli mistrzowie Polski, którzy biernie przyglądali się poczynaniom zdobywcy gola. A następnie w drugiej połowie Rakels - wyrzutek z Ekstraklasy - dograł do Bilińskiego - kolejnego wyrzutka z Ekstraklasy, który wszedł na boisko 3 minuty wcześniej - i było już 2:1 dla FC Rygi. Piłkarze, którzy byli ponoć za słabi na polską ligę, dobili mistrza Polski. W dwumeczu bilans bramkowy wyniósł 4:4, ale zespół z Łotwy mieli więcej strzelonych bramek na wyjeździe, co wypromowało ich do kolejnej rundy eliminacji.
W ostatnim czasie udała się tylko jedna rzecz. Sprzedaż Joela Valencii, która została sfinalizowana dzień przed rewanżem z FC Rygą. Ekwadorczyk przeszedł do Brentford za 2 miliony euro.
Bilans Piasta Gliwice w sezonie 2019/2020 to 1 wygrana, 2 remisy i 4 porażki. Kibice, którzy regularnie odwiedzają stadion przy Okrzei, na pewno nie spodziewali się takiej formy od swojego mistrza.