Niestety Polska przegrała na wyjeździe z reprezentacją Włoch 0:2 w przedostatnim meczu Ligi Narodów. Drużyna prowadzona przez Jerzego Brzęczka ma jeszcze szansa na wygranie swojej grupy. Musi pokonać w środę reprezentację Niderlandów (Holandii) na Stadionie Śląskim.
O tym meczu chyba wszyscy chcą zapomnieć. Słaba postawa naszej reprezentacji w sparingu z Ukrainą nie była przypadkiem. I mimo że w podstawowej jedenastce w spotkaniu z Włochami pojawili się Glik, Bednarek czy Lewandowski, w żaden sposób nie zyskaliśmy na jakości. Nasza reprezentacja w pierwszej połowie nie potrafiła oddać żadnego strzału, a do pola karnego rywali zawędrowała tylko raz. Włosi zdominowali polską drużynę w każdym elemencie. Jedynie Wojciech Szczęsny trzymał jakikolwiek poziom.
Niestety bramkarzowi Juventusu nie udało się wybronić rzutu karnego w wykonaniu Jorginho, który był skutkiem niepotrzebnego faulu Krychowiaka. Trudno cokolwiek napisać pozytywnego o grze Polaków w pierwszych 45. minutach. Nic dziwnego, że po przerwie Jerzy Brzęczek postanowił wprowadzić na boisko Grosickiego, Zielińskiego oraz Góralskiego. Ten ostatni po dwóch brutalnych faulach zobaczył czerwoną kartkę - zagrał w sumie 31 minut.
W drugiej połowie Polacy mieli przebłyski, ale w żaden sposób nie zagrozili Włochom. Za to gospodarze wykorzystali osłabienie Polaków i zdobyli drugiego gola. To cud, że przegraliśmy tylko 0:2.
W środę reprezentacja Polski zagra z Holandią na Stadionie Śląskim.
fot. PAP/Leszek Szymański