Górnictwo zdycha i nikt nie panuje nad tym
Już dawno straciliśmy kontrolę nad pojazdem marki „polskie górnictwo”. Wszystko jest zepsute. Wysiadło wspomaganie, przerwał się przewód hamulcowy, olej ma 15 lat, a ze wszystkich świateł działa tylko te w bagażniku. Bo tam kolejny rząd znajduje co jakiś czas jakieś grosze, żeby zaspokoić na chwilę związki zawodowe
Strona społeczna w polskim górnictwie ma bardzo ciekawą taktykę. Działacze co kilka miesięcy zablokują tory, albo wejdą do siedziby spółki. Postraszą strajkiem i blokadą wywozu. Powiedzą mądre słowa, że zaraz będzie zimno w kaloryferach, a prąd podskoczy w górę o kilkaset procent. A następnie jak grzeczny piesek pojadą do Warszawy na spotkanie z ministrem i pochwalą się jakimś jednorazowym świadczeniem.
A tymczasem górnictwo zdycha. Umowa społeczna, która nie została zaakceptowana i nie jest realizowana, wymaga już naniesienia wielu poprawek. Górnicy i ich rodziny dalej nie wiedzą, czy kopalnie zostaną wygaszone. A na dodatek pani Danuta z Katowic lub pan Edward z Białegostoku nie mogą kupić tony węgla za mniej niż 2 tysiące złotych. I na pewno dopłaty zaproponowane przez rząd tego nie zmienią. Bo po prostu nikomu to się nie opłaca.
Kiedy związkowcy z PGG słyszeli zapewne od Jacka Sasina, że jest wszystko w porządku, to w tym samym czasie premier nakazał Węglokoksowi i PGE zakup 4,5 mln ton węgla. Czy to ktoś rozumie? Państwo oparte od początku na węglu, z największą spółką węglową w Unii Europejskiej, musi na szybko kupić 4,5 mln ton węgla. Może z jakiegoś Zimbabwe albo innej Etiopii?
Opozycja śmieje się z premiera, że ten każe ludziom ocieplać budynki. Ale sama nie ma żadnej innej propozycji. Ale ich to nie obchodzi, bo podwyższyli sobie pensje w parlamencie i wzrost kosztów energii oraz ciepła ich nie dotyczy. A my tutaj w województwie śląskim tylko przecieramy oczy ze zdumienia. Bo jak to jest możliwe, że były górnik mieszkający przy kopalni nie może kupić węgla w normalnej cenie?
Na zimę pozostanie tylko chrust. Chociaż możliwe, że zaraz pozwolą nam na magazynowanie śmieci. W końcu zapach spalonego plastiku o poranku to niezwykłe doświadczenie duchowe.